Z pewnemi ostrożnościami, aby starego nie straszyć, obmyślano naradę lekarzy, Drożyński gorąco i zręcznie prowadził sprawę, którą mu zdała pani Bronisławowa.. Sędzia, jakby na przekorę doktorowi nie czuł się gorzej, owszem, ponieważ apetyt mu powracał, a on to za ruch konwalescencyi uważał, obiecywał już sobie w prędce zupełne uzdrowienie..
Pod rozmaitemi pozorami wprowadzono do starego dwóch powołanych doktorów. Jeden z nich wypadkiem miał odwiedzić pana Bronisława — drugi nie przyznał się podobno, iż był lekarzem. Oba ci panowie, dobrzy koledzy i przyjaciele Drożyńskiego potwierdzali jego diagnozę i radzili staremu z Warszawy się nie ruszać.. Sędzina została o tem zawiadomioną, jemu jeszcze wyroku nie oznajmiono, mając go do niego przygotowywać powoli.
Sam Bronisław przyszedł do matki, aby jej usposobienie wybadać i skłonić ją do usłuchania rady Drożyńskiego.
Staruszka miała już na myśli inną radę — Kaliksta. Gdy Radca obszernie się z tem zaczął rozwodzić, jak na wsi o lekarza było trudno, a w późnym wieku czuwanie ciągłe stawało się potrzebnem, Szelawska przerwała mu.
— Mnie się zdaje, kochany Bronisławie, że tej waszej poczciwej troskliwości o zdrowie ojca stanie się zadość w inny sposób. My możemy znaleźć tu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.