Lola weszła, prowadząc z sobą Drożyńskiego. — W tejsamej chwili na dany przez Radcę znak, plenipotent jego szybko się pożegnawszy, wyszedł. Mecenas już miał żegnać się także, gdy pani Bronisławowa przystąpiła do niego i z wymuszoną grzecznością prosiła go, oby pozostał..
Kalikst siadł — przeczuwał już, że się rozprawa jakaś gotować musi.
— Ojciec — odezwała się głosem drżącym Lola, zwracając do Kaliksta, ojciec jest znowu gorzej — wskazała na doktora, który głowa dał znak potwierdzający. Ojciec jest gorzej, a na gwałt się wybiera na wieś..
Wiemy o tem dobrze, kochany bracie, że wy jesteście za tem, aby rodzice wracali do Wólki — uprosiłam więc doktora Drożyńskiego, aby pomógł mi prosić cię..
Tu ręce załamała i podniosła...
— Idzie o życie może! dodała. Nie zatrzymywalibyśmy rodziców.. ale ojcu grozi.. grozi, że na wsi..
W tem doktór Drożyński widząc, że z pospiechu plątać się zaczęła, zabrał głos, przystępując do Mecenasa.
— Ja z obowiązku lekarza mięszam się w tę sprawę, rzekł. Mogę sumiennie panu Mecenasowi poręczyć, że chcąc być spokojnym o jak najdłuższe utrzymanie zdrowia i życia pana Sędziego, należy go zostawić w mieście. Gdybyście państwo sobie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.