Bronisławowstwo pozostali sami, i zajęli się szczególniej bratem Julianem i jego żoną. Starczyło to na wieczór cały.
Nie lekką jest do noszenia starość, czyni ona człowieka zależnym, odbiera mu siły — a przywary jak brodawki z wiekiem stają się widoczniejsze, gdy piękne rysy zacierają się i znikają. W pewnych jednak szczęśliwych warunkach, siwy włos bywa srebrzystą koroną, wieńczącą starość namaszczoną spokojem.
Jakie życie, taka starość.
Są ludzie, którzy nie starając się o to, pozostają młodymi w późnym wieku — duchem i sercem nie zwiędłem. Nic śmieszniejszego nad tych, co się czynić chcą młodymi, nie będąc nimi.
Z rozkoszą można było patrzeć na dwoje staruszków, którzy pięknego czerwcowego wieczora siedzieli w ganeczku od ogrodu, skromnego dworku szlacheckiego.
Życie nie odebrało im sił i zdrowia, a tak się uśmiechali do siebie, jak gdyby nigdy spokojnego ich żywota nie zamąciło najmniejsze nieporozumienie.
Starszy znacznie mężczyzna, z siwym, prawie białym włosem, który mu spadał na ramiona, z wąsem zawiesistym, — na pierwsze wejrzenie był