jednym z tych najpospolitszych typów, które na obrazach mają staropolską i staroszlachecką uosabiać fiziognomią.
Artyści nadają im zwykle dosyć nieokreślony, ogólnikowy charakter — coś szlachetnego, ale nie wybitnego i nie dosyć indywidualnego. W twarzy pana Jana Szelawskiego, pięknej i spokojnej, mało nawet marszczkami poprzecinanej, było wiele więcej wyrazu, niż zwykle się w tych wąsatych ogólnikach spotyka. Łagodnego charakteru a pomimo to energiczna, czasem przybierała odcień żartobliwy, niekiedy oblekała się poszanowanie obudzającą powagą.
Siedemdziesiątkilkoletni Szelawski zachował jeszcze całe swe siły, a nadewszystko całą umysłu świeżość, pamięć i choć czasy, których dożył, otoczyły go światem zmienionym, różnym od tego, jaki go wykołysał — umiał się z nim pogodzić, nie bluźniąc przeszłości, nie zaprzeczając teraźniejszości dobrego, jakie z sobą przyniosła.
Ale — człowiekiem był starego autoramentu, z tej epoki, która jeszcze dzieci swe cale inną, niż my dziś wychowywała metodą.
Dziś, dla pospiechu czy dla ułatwienia ludzie uczą się wszystkiego, nie wyjmując życia — z książek, z pisanego, drukowanego schematu. Dawniej książka była tylko pomocniczą, dopełniającą — wielkim nauczycielem była życia praktyka — życie samo.
Wszystko nabywano — usu, — mnóstwo rze-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.