Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

Będziesz ich miała troje... Myśl zawczasu, gdzie się to pomieści, i na czem pościele..
— Byle tylko Lola je przywiozła, ja o pomieszczenie turbacyi nie mam, odpowiedziała Sędzina. Dla młodzieży męzkiej jest przecie górka.. pościelą im świeżutkiego, pachnącego siana, okryją dywanikami, da się poduszki skórzane w świeżych nawleczkach, a kołder sławuckich jest dosyć.. Czegóż mogą więcej żądać??
— Ba! ba! — począł stary — my, bywało, nie potrzebowaliśmy nawet i siana, gotowiśmy byli spać na stęchłej słomie, na lada wojłoku, bodaj na ziemi gołej, ale — moja panno! inne to były czasy! Nawet najmajętniejsi panowie, magnaci wychowywali dzieci hartując je, a nie pieszcząc — a — dziś — a dziś!
Zamilkł głową potrząsając Szelawski, pogładził włosy, zakręcił wąsa, i poczekawszy, mówił dalej głosem zniżonym.
— Trzeba i to mieć na względzie — że co nasz pan Julian — to nie my. — To już całą gębą — pan! nawykł sobie nie odmawiać niczego — on i żona.. Bez wygódek, bez zbytków, bez wymysłów ani stąpią. Julian temu nie winien, ja go inaczej wychowywałem, ale wziął żonę delikatną, przyzwyczajoną do pieszczot i sam zmiękł przy niej. Teraz i on i ona z każdym rokiem więcej stają się wymagający. Prosta rzecz, przechodzi to na dzieci. Chryzio się pewnie bez służącego nie