Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy się to działo w Chrzanowie — pan Radca Bronisław nie był szczęśliwszym... Chwilowe uniesienie i ofiara dla Juliana uczyniona, utrudniały mu jego własne przedsiębiorstwa. Do ojca się już o pomoc zwrócić nie mógł, od Juliana odzyskać nie było podobna.
Rozpoczęte budowy, którym wiele zależało na pospiechu, musiały być jeżeli nie powstrzymane to znacznie zwolnione. Radca pod rozmaitymi pozorami zwlekał, na zakupno materyałów do wykończenia, przyozdobienia i t. p, brakło gotówki.
Właśnie, jakby na przekorę, teraz — gdy spekulacye giełdowe mogły dopisując mu, dostarczyć środków, Radca poniósł na nich straty.
Krył on się z niemi nawet przed żoną, wstydził swej nieopatrzności, ale tem więcej cierpiał.
Jak wszyscy gracze, czy w karty, czy na giełdzie, bo gry rozmiary tylko są różne, a charakter jej zawsze tensam pozostaje, Radca pośliznąwszy się, zapragnął nietylko natychmiast powetować, co utracił, ale wielkim zarobkiem nagrodzić czas i trud utracony.
Pospiech i niecierpliwość są złymi doradcami. Radca w spekulacyach nowych niedosyć postąpił rozważnie, i — znowu dotkliwie został na giełdzie przegranym.
Zaczynał tracić głowę. Budowania zaniechać nie było można, nawet z tego powodu, iż to uderzałoby w oczy i naprowadzało na domysły...