nisławem a Mecenasem w istocie przyszło niespodzianie do nowego nieporozumienia.
Mówiliśmy już o tem, iż Radca był w kłopotach pieniężnych, i zapowiedział bratu, że pomocy jego potrzebować może, na co milczeniem dwuznacznem odpowiedział pan Kalikst.
Radca poniósłszy straty na giełdzie, do których się nie przyznawał, coraz więcej się niecierpliwiąc, usiłując je powetować, brnął dalej a dalej. Starał się przed ludźmi ukryć istotne swe położenie — i wkrótce potem zwrócił się do Kaliksta o pożyczkę.
Mecenas czy w istocie jej mu ułatwić nie mógł, czy nie chciał, odpowiedział, że interesa własne nie pozwalają mu przyjść w pomoc.
Bronisław dowodził, że miał przyrzeczenie, — Mecenas przeczył. Od słowa do słowa posprzeczali się.
— Będę zmuszony w takim razie, rzekł Radca, na Juliana nastawać o zwrot pożyczki, choćby i do procesu przyjść miało...
— Mnie Julian winien także — odparł Mecenas, ale dopóki ojciec żyje — ja będę milczał..
— Rób dla siebie jak chcesz, dodał Radca, chociaż nie idąc razem ze mną, mnie na sztych wystawiasz... ale przecież sprawę moją z Julianem podejmiesz?
— Nie — rzekł Kalikst — nie mogę.
Weź sobie kogo innego do niej.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.