Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

dalece, że w wielkich wypadkach sprowadzano suknie z Paryża.
Nigdy pan Julian nie stanął temu na przeszkodzie, chociaż wychowanie Chryzia i dziewcząt coraz też większych wydatków wymagało.
Wiadomo jak dom — szanujący się — który chce utrzymać się na pewnej stopie, podlegać musi ścisłej regule. I pani i pan sam przestrzegali jak najpilniej, aby się tu z pod niej nic nie wyłamywało. Przepisy pewne niewzruszone rządziły domem, i nie dopuszczały najmniejszego opuszczenia i zaniedbania.
Były na wszystko przepisane godziny, formy, ludzie, i przy gościach, czy bez gości — występowano z jednakową ścisłością, pilnując regulaminu. — Zmieniły się toalety, służba musiała występować w liberyi, kamerdyner w białych rękawiczkach drzwi otwierał do jadalni, — na przejażdżki przeznaczone były powozy, uprzęże i konie...
Tejsamej dyscyplinie domowej podlegała pobożność, obchodzenie świąt, wychowanie dzieci, zabawy — wszystko. — Byłoby to może do pochwalenia, gdyby tradycye poszanowania godne strzegły porządku tego, ale tu władała moda i ona wielowładnie rozporządzała wszystkiem, zmieniając przestarzałe, a goniąc za najświeższem.
Wiadomość o jakiejś nowości przyjętej w modnym świecie, a jeszcze nieznanej państwu Julianowstwu, wprawiała samą panią w rodzaj niecierpli-