Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

z widzenia i rozgłosu pana Ottona Brackiego... nie był w jej smaku, ani pierwszej młodości, ani mógł seryo być groźnym! Zresztą kuzynowstwo tłumaczyło spoufalenie, które sam Julian tolerował.
Nie nawidziła go...
Radca przeciwnie wszystko przypisywał Helenie bratowej, i tłumaczył sobie, iż dawno to przewidywał, lękał się, chciał nawet ostrzedz Juliana ale się wahał mięszać w cudzą sprawę.
Małżeństwo zszedłszy się później powtórnie, — spoglądało na siebie dziwnie, oboje kwaśni byli i zachmurzeni, unikali wznowienia nieprzyjemnej rozmowy.
Jechać muszę do Wólki — rzekł Radca wzdychając — dla matki, dla ojca, któremu utaić tego nie będzie podobna. Jestem o niego niespokojny.
— Ty wiesz, odparła Lola chłodno, że ja ci się w niczem nie sprzeciwiam, szczególniej, gdy się co tyczy twojej familii. Postanowiłeś jechać do rodziców — jedź, ale — zastanów się, czy dostatecznie jesteś uwiadomiony o tem, co zaszło...
Wszystko to, co wiemy są... ogólniki jakieś, szczegółów nie mamy. Małżeństwo się poróżniło, zaszło nieporozumienie. Julian nie miał taktu, wziął to za gorąco, wyjechał, ale to nie dowodzi, żeby się jeszcze nie — zbliżyli i niepojednali.
To się może odmienić.
— Wątpię, rzekł Radca — czyja tam wina,