Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sąsiedzi.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

sem, prawie równolatki, Czemeryński i Hojski postarzeli, zdala na się patrząc i fukając.
Tego dnia gdy do Sierhina rannego p. Erazma przywieziono, w Łopatyczach byli goście, a że sędzia Czemeryński lubił przyjmować i zabawiać się, występować po pańsku, i pana grać rolę, nikt ani pomyślał o tem, że na Osowieckiej dyferencyi tragedya się odegrywała. Skład dworu w Łopatyczach cale nie był podobnym do szlacheckiego, skromnego, acz zamożnego, domu p. Strukczaszyca.
Pan Bonifacy Czemeryński, częstogęsto w stolicy bawił, w polityczne i sejmikowe sprawy rad się mieszał, stosunkami wysokiemi się chlubił, korrespondował z królewską kancelaryą, z dygnitarzami, miewał sobie powierzane funkcye różne publiczne i sekretne: wysoko też głowę nosił.
Ludzie utrzymywali, że niepospolite miał zdolności, zwano go statystą i on sam sądził się pewno zdolnym do najwyższych funkcyj. Dotąd jednak, choć się nim z Warszawy chętnie posługiwano, do wyższych godności, mimo zabiegów, nie dopuścili go ci, co lepiej nad niego starać się o nie umieli.
Czemeryński był niegdyś bardzo pięknym mężczyzną, co na nim dziś jeszcze widzieć było, stroił się zawsze bardzo starannie, i w domu, choć gości nie miał, nigdy się nie zaniedbywał. Lubił mówić i wyrażał się z pewnym doborem wyrazów nieco wyszukanym, trochę rozwlekle, głos podnosząc i