Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Słomiany król.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

ona rodem z Rusi greckiej matki dziecię, poślubił ją był możny władyka Leliwa.
Miała imię Marty.
Za Bolesława wielkiego czasów, gdy z Rusią były ściślejsze stosunki, swatali się książęta i żupany z Rusinkami, brali niekiedy Rusini żony ze dworu króla i po grodach.
Ani Marty Leliwowej, ani córki jej nikt z przybyłych nie znał z twarzy, ni je kiedy widział w życiu. Spicymirza inaczej zwanego Spytkiem, który niedawno się był przeniósł na siedzibę do Ponieca, widywali nieraz Doliwowie i Lasota. Mąż to był podeszły już w lata, rycerski, odwag niezmiernej. Nie śmiano domyślać się nawet co się z nim stało, zmiarkowali wnet wszyscy, że gdy podczas napadu czerni był doma, niżeliby miał uchodzić raczej życie dał. Mógł żonie swej i dziewce do lasu kazać się schronić, ale sam pewnie kroku dostał. Sługa ów Spytkowy, na którego czekali, aby wieści jej przyniósł o mężu i o grodzie ich — nie powracał; coraz więcej prawdopodobniejszem się zdawało, że go gdzieś pochwycono, albo się zabłąkał w lesie lub padł pastwą dzikiego zwierza. Niewiasty płakały i narzekały ciągle. Jawnem więc było dla Doliwów, że opuścić tak niewiast nieszczęśliwych nie godziło się.
Choć w tak srogiem utrapieniu, gdy życie na włosku wisi, nie czas myśleć o piękności niewieściej i w niej się rozmiłować — obaj Doliwowie, ujrzawszy córkę Spytkową, jako byli młodzi, nieżonaci a gorącego serca, nie mogli się jej napatrzeć.
Noc się zbliżała, wszystko się uciszyło, nawet niewiasty uspokoiły się, gdy wśród tej ciszy leśnej popłoch znowu padł na obozujących. Szelest cię dał słyszeć między gałęźmi. Zbliżał się chód jakiś i po chwili z gąszczy wysunął się wysłaniec Spytkowej, o którego powrocie zwątpiono.