— Posłuchajże, mój kotku, — ja o niczém inném nie chciałam mówić, tylko żebyśmy aby raz ze dworku parę izb co nie potrzebnie stoją, najęli komu. Taż to Tarabaszowa po dukacie z pościelą brała na dzień za izdębkę, co się ani umywała do naszych, a Merchel za pokój ze dwoma oknami brał, tak mi Boże dopomóż, trzy dukaty dziennie. Ta to srogie pieniądze! Dla czegobyśmy my zarobić nie mieli. Już teraz na wielkiéj ulicy żeby kto milion płacił, mieszkania nie dostanie, sklepy powynajmowane.., złote góry pobrali za nie... nigdzie wkrótce mysiego kątka nie będzie, a u nas mają dwie takie izby pustką stać, że w nich by choć wojewodę nie wstyd było pomieścić.
Słuchał tego z uwagą i cierpliwością pan Michał, niekiedy tylko jakby prychając a szepcząc — No, co daléj? co daléj — aż się jéjmość zupełnie wygadała i umilkła.
— No, to ja teraz jéjmości powiem, odezwał się, że nie wiesz, co to lokatora do domu wziąć. Nie wiadomo, na kogo się trafi, czystą dominę zapaskudzą, odrapią, zachlaszczą... Dzień i noc spoczynku nie będzie... Moskali może naprowadzą! Kto ich wie? Stanie poczciwy, to go łotry będą pod oknami śpiegowali, stanie łajdak, to szulernią założy, to się do niego jéjmościanki będą schodziły... obraza Boża, na dom niebłogosławieństwo... i to dla dukata na dzień! Tfu!
Majster plunął i poszedł w drugi kąt.
Michałowa długo milczała... ale głową tak kręciła, że znać było, iż ją jeszcze mąż nie przekonał.
— No, dajmy na to, że i jegomość masz racyą, boć wam rozumu, choćby lepszego niż mój, nikt nie odmawia... panie Boże uchowaj! Ale i mnie posłuchać można. Albo ja się opieram, albo to ja chcę na swojém postawić. Jegomość mnie znasz, jak ja jego — nie zechcesz, toć nie będzie, gwałtu wam nie zadam, a no, i ja mam trochę racyi. Czy to my mamy się napraszać z naszemi izbami, a pierwszego z brzega brać, zamrużywszy oczy, albo to my sobie takiego wybrać nie możemy, coby nam przystał? To ludzie biedaczyska dachu będą szukali za drogie pieniądze,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.