w trzecim o folgę prosili — ale Borysewicz aż się ofuknął.
— A! czy to mnie pilno! zapłacicie, gdy zechcecie, toć nic w szyję nie pędzi.... Mikorski czasem w wolnych godzinach siadywał w oknie w nadziei, że piękną pannę Justynę zobaczy, lecz rzadko koło okna przeszła, tak teraz była zajętą. Przez brata téż, którego znał dawniéj, nie mógł żadnych stósunków zawiązać, bo porucznik musiał się od niejakiego czasu ukrywać.
Skutkiem zbliżenia się Ankwicza do panny Justyny, która weszła w myśl brata i nie stroniła od niego, było naprzód to, że minister mówiąc o różnych rzeczach, wygadał się i z tém, że Sievers wiedział o wysłańcu do Grodna z Lipska wyprawionym przez Potockich i Kołłątaja, i że po Grodnie szukano tego emisaryusza, nie mogąc jeszcze dojść, ktoby był. Wiedziano tylko, iż się tu znajdował. Boskamp zaręczał, że ptaszka wyśledzi. — Młody Igelström wysłany umyślnie do Saxonii dowiedział się o wyprawieniu kogoś w Lipsku; nazwiska tylko nie doszedł, ale powierzchowność opisał dokładnie. Rysopis się doskonale zgadzał z powierzchownością porucznika.
Przestraszona panna Justyna natychmiast przestrzegła brata, a ten musiał się skryć, myśląc, jakby się przebrać i zamaskować nie do poznania. Drząc i ze łzami w oczach mówiła o tém panna Justyna bratu, który dziękując jéj dodał razem:
— Widzisz, jak moja rada była skuteczną, a jak ty, sama o tém nie wiedząc, doskonałym jesteś szpiegiem! Któżby ci za twój uśmiech wyznaniem z pod serca się nie wywdzięczył?
Justyna smutnie na niego spojrzała.
— Tak, rzekła, dla miłości twéj i dla miłości Polski spełniłam, coś kazał, ale brzydzę się od téj chwili sama sobą. Chwilami w głowie mi się zawraca... i zdaje mi się, że oszaleję...
A! nie kobiecych to sił sprawa — bracie miły... Ankwicz — nie będę ci kryła — zdaje się, zajęty mną... prawi mi grzeczności, oświadcza się nieustannie. Nie mogę tego brać na seryo — znam go nadto
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/124
Ta strona została skorygowana.