i żydzi ich będą darli, a my z pustemi izbami, poryglowawszy je, siądziemy, aby nam ścian nie powalano.
Mój Michale... albo to ja na grosz tak chciwa? powiedz...
— Jużcić nie! — szepnął Michał.
— A kiedy poczciwie, po Bożemu można dla jedynaka przysporzyć jakie parę tysięcy... my się będziem wzdragali.
— Zaraz parę tysięcy! — zaśmiał się Michał.
— A jużcić! albo co? niech jegomość trzy miesiące porachuje. Sejm pewno krócéj nie potrwa, jeśli nie dłużéj, a po dukacie dzień... w ręce nas pocałują...
Michał był trochę przekonany a bardzo markotny, przeszedł się po izbie.
— Wolałbym ja i tego sejmu i tych pieniędzy nie widzieć. Czyście to popatrzyli, co się do koła dzieje... na Horodnicy... wszędzie kozactwa, żołnierstwa, armat, ciurów, jak mrówia... Ktoby powiedział, że nie na sejm a na wojnę się zbierają...
— Cóż to ma do tego! co my poradzimy na to? — zawołała Michałowa. Dopust Boży!
Majster z rękami w kieszeniach granatowéj kapoty przechadzał się milczący.
— Ino tylko chodź, a nie bądź zły, a pogadajmy — rzekła, przymilając się majstrowa — jak mnie co dobrego życzysz...
Milczący poszedł za nią Borysewicz.
Dworek był obszerny dosyć, a ich w nim dwoje i służby dwie dusze... Z sieni troje drzwi prowadziło na prawo do mieszkania majstra i majstrowéj. Na wprost była kuchnia i śpiżarnia. W lewo od wnijścia stały pustką dwie izdebki nieopalane, czyste, które właściwego przeznaczenia nigdy nie miały. Nie brakło im nic, bo i piece i okna, podwójne nawet, i podłoga z tarcic była porządna, choć zafolowana... Lecz że tu nikt nie mieszkał, służyły za skład wszystkiego, co gdzie zawadzało. Faski, dzieżki, necułki, tarcice, drabiny, słoma, węgiel... połamane stołki, stoły stare, zrzucone były po kątach... trochę cegły stało w jednym, stare kafle w drugim...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/13
Ta strona została skorygowana.