— Przecież się nic nie stało temu, co traktat pierwszy przedstawił? spytał Sievers.
— A w. ekscel. nie widziszże różnicy! W sejmie się odgrażają wprost, że temu, co traktat z Prusami poda do podpisu... łeb ukręcą.
— Odgróżki próżne! rzekł Sievers spokojnie. Mówiłeś wpan z Józefowiczem?
— Tak — i dawałem mu — 500 dukatów, ale uciekł odemnie.
— A Sztein?..
— On do tego nie zdatny.
— Dziewanowski!
— Nie chce...
Sievers jeszcze imion kilka wymienił, Boskamp ruszał ramionami lub zaręczał, że się nie podejmą.
Spis posłów płatnych leżący na biurku był wyczerpany... Ambasador się chmurzył.
— Ale przecież kogoś znaleźć potrzeba? musimy! Cóż Buchholz...
— Z Buchholzem nikt mówić nie chce. Ukamienowanoby tego, coby doń poszedł i z nim jawne zawiązał stósunki. Nawet ci, co z nim są dobrze, muszą udawać, że go nie znają... Buchholz ofiaruje pieniądze ale wyznaje, że sam nic zrobić nie potrafi...
Przeszedł się Sievers parę razy po pokoju, ręce pod frak założywszy, z głową spuszczoną.
— Mówiłeś waćpan z Podhorskim? — wtrącił nagle.
Boskamp, jakby złapany na uczynku, zarumienił się i żywo rzekł:
— A jakże! mówiłem z nim, i — chociaż odmówił, przyznaję się, że na jednym nim jeszcze pokładam nadzieję. Lecz trzeba, ażebyś w. ekscelen. sam z nim o tém mówił. Zgrał się wczoraj...
— Wszak się nie mylę. Podhorski to ten blady, słuszny, ze zgasłemi oczyma, jakby śpiący mężczyzna, który zdaje się nic nie czuć i nic nie widzieć a zaledwie się poruszać. Zdolności żadnych...
— Najmniejszych, — rzekł Boskamp — zaledwie to, co mu się powie, powtórzyć potrafi.
— Ale to właśnie takiego nam potrzeba... Pro-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/133
Ta strona została skorygowana.