Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/170

Ta strona została skorygowana.

wstrętem, przezwyciężając się niechętnie. Urok, czarodziejstwo, kara Boża, nie wiem co... kazały mi uledz jego słodkim słowom... serce moje nie usłuchało méj woli, opierając się sobie, zaczęłam cię kochać, ukochałam, oddałam ci się cała... zapominając na wszystko!! Jestem zgubioną...
— Justyno — przerwał Ankwicz — ja się żenię... jutro — gdy chcesz.
— Słuchaj mnie Pan — jam Polka.... mój ojciec zginął z ich rąk, we mnie nie zagasło uczucie przywiązania do kraju. — Kochając cię, kłamałam sama przed sobą, że ciebie nawrócić, że cię potrafię uczynić godnym tego imienia, które nosisz. Sądziłam, że miłość dokaże tego cudu i dźwignie cię z tego kału...
Po wczorajszém posiedzeniu...
Załamała ręce.
— Przestałam wierzyć! przestałam się spodziewać — lękam się ciebie jak szatana... nie chcę cię... Jestem zhańbiona, nie chcę ślubu... bo ręki twéj dotknąćbym nie mogła... bo się ciebie boję, bo wzgarda moja dla ciebie miłość przewyższa.
Ankwicz stał i słuchał z głową spuszczoną.
— Panno Justyno — rzekł chłodno — po co te sceny między nami? Mówiłem, przysięgałem, że ją kocham i powtarzam raz jeszcze... żenię się. Jest to wszystko, co uczynić mogę, aby jéj spokój przywrócić; lecz — pozwól pani — dla jéj miłości natury mojéj zmienić nie mogę. Osądziłaś mnie pani źle, myśląc, że potrafisz tak starego jak ja przerobić grzesznika... A! pani! oprócz tych czarnych oczów ja w nic nie wierzę!! Oprócz szczęścia, które piłem z twych ust, nic nie żądam... Innym jak jestem — wystygłym sceptykiem, dla którego równie wzgardy są godni szanowni ziomkowie moi, poczciwe łotry Moskale... w ogóle cały Boży świat — innym być nie potrafię i nie obiecuję. Patryotyzmu grać lepiéj jak wczoraj nie potrafię, ani z niego drwić inaczéj, jak drwiłem... wszystko to są dziecinne zabawki... a jeden twój pocałunek...
Chciał się zbliżyć — odtrąciła go Justyna.