mnie sprowadzał z drogi cnoty i obowiązku... Rozśmiała się ząbkami białemi i mrużąc oczy, dodała ciszéj: — O przeszłości trzeba zapomnieć!!
— Nigdy! — zawołał Ankwicz — ale pozwól wrócić do rzeczy, nim twój dwór powróci. Ja was chcę ściągnąć do Grodna — Sievers mi mówił, że chce, aby było dużo ładnych i wesołych pań.... Dyplomata znakomity! Więc ty mi, Emilio, przyszłaś na myśl. Nie masz przesądów... przyniesiesz nam wesołość z sobą.... Masz ładną panienkę... którą tylko co tu widziałem, i tę wziąć potrzeba....
Nachmurzyła czoło gospodyni. — Jaką ładną panienkę? Usta jéj pogardliwy wyraz przybrały.
— Tę, która tylko co ztąd wyszła! Bardzo ładne rysy, szlachetna postać.
— Ale cóż mówisz? co waćpan mówisz? na miłość Boga... to ordynaryjna taka dziewczyna! I gdzie, zkąd, przywidziało ci się, że ładna.... Pospolita, gminna. Ruszyła ramionami.
— Ale nam młodych trzeba.... Weźmiesz ją z sobą.
— Więc ja mam jechać do Grodna? ze źle ukrytą radością spytała szambelanowa.... Myślicie?
— Ale to jest konieczne. Będziecie w najlepszém towarzystwie. Księżna Radziwiłłowa z piękną panną Narbutówną, hr. Potocka, podskarbina Ogińska, Ożarowska, Czetwertyńska.
Spuściła oczy szambelanowa.
— Ja po to przybyłem umyślnie, aby panią znaglić, uprosić, trzeba, byście nas ratowały... inaczéj rady sobie nie damy. Ludzie rozumu nie mają, będą wyprawiali historye, będą się opierali, burzyli, draźnili, a to się na nic nie zdało....
— Nieznośne te patryotyzmy... ja to zawsze mówiłam — odezwała się szambelanowa — znajdzie się zawsze garstka ludzi bez wychowania, bez ogłady, des brouillons, którzy krzyku narobią.
— To darmo — dodał Ankwicz — mais la société doit les dominer, niech daje ton, niech pokaże, że to nie ma sensu....
Ruszył ramionami.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/38
Ta strona została skorygowana.