Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/40

Ta strona została skorygowana.

Panna Justyna chodziła około stołu, a rotmistrz stał zdala, nie żeby miał zamiar ją zaczepić, lecz daleko niebezpieczniejszy żywiąc spisek na karafki z wódką gdańską, zostawione bez straży.... Szambelan, który sądził, że choć tém się pokonsuluje, że do Justysi się zbliży — zmartwił się, bo przy rotmistrzu ani pomyśleć było o tém. Byłby go wydał przed siostrą.
Szambelan wszedł na próg i stanął.... Panna Justyna spojrzała nań, a za nią zdala rotmistrz w sekrecie pokazał mu język i dwie figi, co on dla świętego spokoju musiał puścić per non sunt.
— Czy... tego... kolacya? jak się zowie? — spytał... zwracając się do panny gospodarz.
— Natychmiast podawać każę...
— Milusia... prosi... tego... jak się zowie... żeby wino... stare?... dodał lakonicznie.
Dokończywszy misyi swéj słodkie oczy zrobił, ale panna Justyna nie widziała ich, bo coś poprawiła na stole. Rotmistrz tylko dokazywał wszetecznie, ośle uszy mu pokazując na ostatku. I to musiał ignorować gospodarz, ale się odwrócił pogardliwie.
Wtém służący wszedł z wazą... Miał więc powód przyspieszyć kroku, aby oznajmić o tym ważnym wypadku...
Przyszedł na ganek, gdy Ankwicz rękę żony jego bez żadnéj dobréj racyi całował; trochę go to zburzyło, ale nie pokazał po sobie, skłonił się bardzo grzecznie i odezwał:
— Już... tego!
Milusia podała rękę dawnemu adoratorowi i poszła z nim przodem. Szambelan szedł w dali i kułakiem rozbijał powietrze. Być bardzo może, iż tego złego zwyczaju nabył od niepoczciwego rotmistrza, który względem niego dopuszczał się podobnych nieprzyzwoitych demonstracyj.
U stołu nie zmienił się rzeczy porządek... Gospodyni zajęła swój fotel na pierwszém miejscu, w prawo przy sobie posadziła Ankwicza, w lewo była zmuszoną dać krzesło kuzynce, daléj za nią siedział rotmistrz, a za Ankwiczem szambelan. Ekonom, który czasem do-