Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

zami, których w żadnym nie ma słowniku, przyczém się i siostrze dostało.
— Ten rotmistrz — powracając do pokoju, rzekł do żony szambelan — to prawdziwie... tego!! I strasznie głową pokręcił.
Nazajutrz rano Borysewicz miał pomówić z panią szambelanową o planie pałacu, ale w nocy jakiś wiatr powiał odmienny, kazano przez ekonoma tylko podziękować panu majstrowi i powiedzieć, że zapewne w tym roku pałac się budować nie będzie. Ponieważ za „fatygę,“ jak się pospolicie zowie, nic przyjąć nie chciał, ofiarowano mu z folwarku jakieś zapasy do spiżarni i pan Michał pojechał nazad do domu, dokąd mu niezmiernie było pilno. Lękał się, aby żona z troski wielkiéj o zarobek nie wynajęła izdebek już wyporządzonych lada komu, a niemal codzień coraz więcéj osób przyjeżdżało. Znał bardzo dobrze swą poczciwą połowicę, że się jéj każdy grzeczny człowiek uczciwym zdawał i że ją podejść było najłatwiéj. Wiedział, że mu przykrości uczynić nie zechce, że się nie rada sama rozporządzi, ale gdy na nią nalegą, nie odmówi.
Pięć mil w części po piaskach, trochę po kamieniach, z dwoma odpoczynkami i jednym popasem w karczemce leśnéj zajęły niemal dzień cały, już ku wieczorowi pokazało się miasto, które Borysewicz rad powitał. Zbliżając się do niego, co chwila spotykał krążących kozaków, zatrzymano go raz nawet pytając, coby był za jeden, ale się wylegitymował, że był z Grodna, i podoficer go puścił. Gęste patrole stały do koła, w pobliżu miasta rozbity był obóz i żołnierstwo w wielkim ruchu. Widząc to westchnął pan Michał i zaczął koronkę do Przemienienia Pańskiego...
Zaledwie się furka przed dworkiem zatrzymała, gdy pani Michałowa witać wybiegła. Ucieszyła się niezmiernie z zapasu do spiżarni, który Paraska zaraz wniosła, ale tuż i lamentować zaczęła.
— Jezu miłosierny... zawołała — com miała za męki... wszak to tu mało dziesięciu było szukając mieszkania. Jeden jakiś dwa dukaty dawał dziennie, ale bez was... nie mogłam się sama zdecydować. Ja tam ludziom z oczu wypatrzeć nie umiem, co w nich