Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

Muszę waćpaństwa uprzedzić, że co ja z najętym lokalem zrobię, kogo w nim postawię — to moja rzecz... Mogą się i zmieniać lokatorowie... A co się tu będzie mówiło, robiło, kto będzie przychodził... Wszystko to do nikogo nie należy i o tém ani mówić, ani rozprawiać, ani paplać nie wolno. To warunek...
Borysewicz spojrzał.
— Proszę pana konsyliarza, to dla mnie obojętną rzeczą nie jest, kto tu stanie, bo jakby mi miano hałasy wyprawiać, po nocach szulerować i pić... tego ja nie ścierpię.
Ruszył ramionami przybyły...
— Za to się płaci... Co asindziéj chcesz za kwaterę?
— Jeżeli mam być niewolnikiem w moim domu, to ja jéj nie dam za nic... rzekł zimno majster.
— A! to mi się podoba! wybuchnął przybyły.... Izby pustką stoją... co asindziéj sobie myślisz, nie najmiesz mnie, to ci tu wsadzą oficera rosyjskiego za darmo.
— To moja rzecz! — odparł majster.
— Ja waćpanu z to ręczę....
— Ja się już z kwatermistrzem miejskim porozumiałem....
— To nic nie pomoże Jest tu ktoś od niego starszy... a ja téż coś mogę.... Gdybyś asindziéj za dobry pieniądz nająć nie chciał, możesz tego żałować.
I sapiąc począł się żywo przechadzać.
— Co waćpan sobie myślisz... to sprawa publiczna! sejm! tu trzeba posłów pomieścić... fantazyom czyimś dogadzać się nie będzie. Jenerał Dunin — słowo pisnę, wpakuje żołnierzy....
Borysewiczowi krew uderzyła do twarzy.
— A! — rzekł — to co innego — jeżeli tak, to nie masz pan o co pytać ani prosić, każ siłą mieszkanie wziąć i po wszystkiemu. Ja téż będę szukał na to sposobu.
Chodź, jéjmość, nie ma tu co robić, ani o czém mówić — odezwał się do żony — chodźmy....
Zbliżali się do progu, gdy przybyły jegomość pomiarkowawszy się, zawołał łagodniéj: