Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/80

Ta strona została skorygowana.

Szambelan, nie zdecydowany w tém jak w innych rzeczach, szedł ślepo za zdaniem żony — mówiąc — a pewnie — tego...
Tymczasem trudno było mu do domu bronić przystępu... Na obiady nie wpraszał się, lecz u siostry godzinami przesiadywał.
— Ciekawam, co téż oni z sobą tak bardzo rozprawiać mogą! mówiła „boska Milusia...“ Słuchała nawet podedrzwiami, ale szeptali cicho. Zdało jéj się to podejrzaném. Oczywiście, kto nie ma nic do tajenia ani na sumieniu, głośno mówić może. Kto to wie jeszcze, jaki człowiek. Może jaki niebezpieczny.. Nie zachęcam go téż wcale do zbliżenia się ku domowi.
Sama pani była nad wyraz zimna, — szambelan lodowaty i napuszony.... obchodził go w koło i strzegł się rozmowy. Zawadzał mu i z tego powodu, że teraz w tém Grodnie, gdzie do pokątnych umizgów czasu aresztu rotmistrza nadarzyć się mogło tyle zręczności... brat ten stał ciągle na przeszkodzie. Wydawał mu się strasznym bardzo...
Ani szambelanowa, ani jéj mąż nie mogli dojść, jak téż on długo zabawi... A co gorzéj, na drugi dzień ujrzano go z szambelanem Mikorskim i Krasnodębskim w tym dworku buntowniczym, siedzącego poufale jak w domu. Zkąd on ich znał? To było nadzwyczaj podejrzaném.
Piękna pani Emilia nie mogła tego wymódz na sobie, ażeby siostry nie spytała.
— A zkądże to brat panienki ma już koneksye z tymi panami, którzy te bunty poczynali!
— Mówił mi, że są jego przyjaciołmi od dawna.
— Widać, stósunkowy człowiek — odpowiedziała z przekąsem pani — ale niech go panna przestrzeże, że z takimi ludźmi wdawanie się — cień rzuca... I jeszcze nam na dom naprowadzi podejrzenia, kiedy bywa i tu i tu.
— A, pani dobrodziejko — przerwała uśmiechając się Justyna — już téż domu państwa nikt pewnie nie posądzi... o żadne buntownicze myśli...
Mój téż brat zapewne tu nie zabawi długo...
— Dokądże jedzie?