— Któż ma dziś tysiąc dukatów! dodał śmiejąc się...
Obie panie ramionami ruszyły milczące...
— A te tysiąc dukatów, dołożył król, bardzoby stracone być mogły — bo Camelli jest chytrą jak Włoszka, a ja, choć mi moja najukochańsza siostrzenica ręczy, nie mogę uwierzyć, ażeby Sievers dał się obałamucić. Stary jest.... To nie — mówił król smutnie — my starzy jesteśmy najłatwiejsi do zbałamucenia... ale zimny... jak lód.
Nigdy nie miał serca — zmysły stępiały, czémże go wziąć?
— A jednak dla hrabiny Camelli rzuca Sievers wszystko, słucha ją godzinami, dla niéj towarzystwo całe „negliżuje“, z nią mówi, jéj w oczy patrzy, a my kobiety znamy się trochę... na tém.
Król zdał się być nareszcie przekonanym.
Spojrzał na zegarek, dochodziła północ. Wstał nagle... i — Chère soeur, pani Krakowskiéj dobréj nocy życzył. Mniszchowa towarzyszyła mu do drzwi, a tu czekało dwóch paziów i dwóch lokajów, którzy go do jego pokojów przeprowadzili.
Po warszawskim zamku jakże biednie wyglądały te pokoje, wprawdzie odświeżone niedawno, ale nagie, zaledwie najkonieczniejszym opatrzone sprzętem i ziejące pustką a smutkiem. Milcząc, przeszedł parę tych salek, w których rzędami stały krzesła, jakby do miejsc poprzybijane.
Na progu sypialni czekał go stary Ryx, starosta piaseczyński, niespokojnemi mierząc oczyma. Był to najwierniejszy sługa, dla którego pan żadnych nie miał tajemnic, człowiek, co się ciałem i duszą poświęcił dla ukochanego męczennika. Słaby król był w prywatném życiu najmilszym z ludzi, a Ryx życieby był dał za niego. Usiłowano go nieraz przekupić, nie rozumiał on się na polityce, nie wdawał się w nią, ale tam — gdzie szło o króla, miał instynkt macierzyński. Żył w nim. Teraz niedawno straciwszy żonę, jeszcze bólem domowym czulszym się stał dla pana — którego tortury pojmował. Człowiek był nie młody — postaci zamyślonéj i poważnéj, twarz miał zmarszczka-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/88
Ta strona została skorygowana.