Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sekret pana Czuryły.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

Rób pan co chcesz, ale ratuj mnie, a nieskończenie wdzięczną mu będę.
Woroszyło, zachęcony tą otwartością, ośmielił się też odezwać:
— Ja pani proszę o jedno tylko, ażebyś raczyła wszystkich petentów odsyłać do mnie i sama już, zdawszy się na swego sługę, nie mięszała się do niczego. Będą się pani skarżyć może na mnie, odwoływać do niej.....
— Zamknę drzwi — odparła Wojewodzina — zatknę uszy, będę posłuszną. Zresztą, ja myślę polować, jeździć; w domu mnie rzadko kto zastanie.
Tegoż dnia wszystkie papiery kazano zdać nowemu pełnomocnikowi, który jaknajobszerniejszą otrzymał plenipotencyą. Przelękniony Hałandzicz przybiegł do niego z poufną przyjacielską radą, aby ręki w gniazdo osie nie sadzał; lecz Woroszyło z zimną krwią mu odpowiedział, że już się cofnąć nie mógł.
Poszła tedy wieść po sąsiedztwie, iż pan Adryan otrzymał plenipotencyą. Spokojne Borki do niepoznania się zmieniły. Wrot już zamykać nie było można, bo odrana do wieczora nadciągały kałamażki, wózki, wozy, konie, bryczki. Wszyscy wpadali z lamentami, groźbami, narzekaniami, hałasem; i nieszczęśliwa Misia, słuchając zdala tego gwaru, ręce łamała z rozpaczy nad utrapieniem mężowskiem.
Obiecywała też sobie przy pierwszej zręczności wpaść zgóry na Czuryłę i wyłajać go nawet za to utrapienie, które na nich ściągnął.
Kołłupajło z innymi zastawnikami, umówiwszy się wprzódy, a wiedząc iż pieniędzy w kassie nie było, formalny szturm przypuścili — o wykupno,