Bywał też Czuryło dogodnym pośrednikiem między dziećmi a ojcem, między starym a synem. W biurku Podkomorzego zawsze było trochę grosza, a w domu na nim czasem chwilowo zbywało. Czuryło się niby przypadkiem o tem dowiedziawszy, nieznacznie przebąknął coś staremu, a tak, żamiast coby go prosić miano, Podkomorzy sam się z pomocą nastręczał.
Ponieważ panna Izabella dorastała już, a matka, wcale niepotrzebnie, troszczyła się o wydanie jej za mąż, w Kurzeliszkach tedy zaczynało się zjawiać gości coraz więcej. W sąsiedztwie mówiono o ślicznej pannie na wydaniu, której kilkakroć sto tysięcy prorokowano. Za owych czasów dwakroć posagu były już znaczną rzeczą. Więc kto przybył w okolicę z młodych ludzi, co to za pannami po świecie jeżdżą, — nastręczano mu pannę Izabellę, i sąsiad zaraz z nim do Podkomorstwa ciągnął.
Pani Szczepanowa, dobra i troskliwa matka, jak z jednej strony pragnęła co najrychlej wydać córkę, tak, gdy się już coś podobnego zawiązywało, niesłychanie się stawała podejrzliwą i trudną. Powstawały w umyśle jej nieskończone wątpliwości, trwogi, posądzania. Wywiadywaniu się o każdego kawalera nie było końca. Zwykle i do inkwizycyi w tym przedmiocie, Czuryło poufnie był używanym, a spełniał polecenia tak bacznie, troskliwie i zręcznie, że mu się Podkomorzyna nie mogła nadziękować.
Jednego razu deputat Ruszko, niespodzianie przybył w towarzystwie młodego jegomości, którego przedstawił jako swojego siostrzeńca z Rusi, był to niejaki pan Piotr Zubko. Spojrzawszy na tego towarzysza, odrazu było można poznać, że nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sekret pana Czuryły.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.