a ukrywać się gdzieindziéj niż w Szwajcaryi lub Włoszech nie potrafiliby pewnie.
Miał najpiękniejsze nadzieje... zwracał tylko uwagę szambelana na to, iż nie mając kapitałów rozporządzalnych, nie mógłby być czynnym, nie otrzymawszy jakiegoś forszusu na rachunek przyszły. Stary baron był tak szczęśliwie usposobiony, że się i na to zgodził, a wybrawszy najgorsze kulfony jakie miał, dukatami ofiarował zaliczkę. Major nie wglądał tak dalece w rodzaj monety.
Wszystko się tedy ułożyło jak najszczęśliwiéj, najpomyślniéj, i szambelan mógł pomyśleć o wyjeździe do domu.
Czuły ojciec tylko przedłużył swój pobyt, aby w ostatnich dniach powtórzyć przestrogi i rady, które dla większego bezpieczeństwa na piśmie zostawił. Szepnął też słówko o Redkem, że mu użytecznym być może.
— Jest to sobie łajdaczyna, rzekł, ale się i takimi w pewnych razach posłużyć można... W gruncie nawet niezły człowiek, ale... co chcesz?... zwalało się to jak wiele innych...
Po najserdeczniejszych uściskach szambelan wreszcie wyruszył. Zygmunt został sam, a że mu ten hotel niemiłe wznawiał wspomnienia, za poradą majora przeniósł się na pensyę jakąś, w które Genewa obfituje...
Towarzystwo w niéj było wielce urozmaicone i składało się ze wszystkich narodowości koczujących po Europie... Zygmunt więc mógł tu znaleźć rozrywkę i znajomości do wyboru, chociaż wcale do zabierania ich z razu usposobiony nie był...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/222
Ta strona została uwierzytelniona.