kiem przy fortepianie często prawie do kłótni przychodziło. Nazajutrz byli znowu jak najlepiéj, śmieli się i grali, dziecinnieli... szeptali. Mnie do głowy nie przyszło, żeby tam jakie niebezpieczeństwo w stosunkach tych zagrażać mogło... Od naszéj panny do Bratanka ubogiego za daleko było... Przytém chłopiec zachowywał należyte uszanowanie... ale był jak w domu, bo pani na wszystko czego zażądał, pozwalała. Ślepyby był tego dostrzegł, że się kochała zapamiętale, i że choć chłopiec o niéj ani myślał, wstrzymywała go, aby tylko nie stracić i byle nań patrzeć... zawsze w jakiéjś nadziei...Mój dobry ojcze! dodał Maciej zniżając głos: do trzech lat tak dożyliśmy, przywykłszy do tego gościa w domu, który prawdę rzekłszy, tylko że wieczorem odchodził naprzeciw do swego mieszkania, a resztę czasu siedział ciągle u nas. Gdy się cokolwiek na dłużéj oddalił, natychmiast pani po niego posyłać kazała. Panna Olimpia zapamiętale zajmowała się muzyką. Wypadł koncert jakiś na ubogich, niemieckie panie słysząc o nadzwyczajnym talencie panienki, przyjechały jéj prosić, aby grała. Matka się wahała... ano, gdy od księżny następczyni tronu przybyła dama dworu z prośbą, uległa. Kupiłem i ja sobie bilet, żeby panienkę widzieć i słyszeć. Uprojektowali grać jakiegoś tam dyabła na dwa fortepiany z p. Bratankiem. Sala była pełna jak nabił, gdy naszą pannę szambelan hr. W. wyprowadził. Wyszła jak słońce... w białéj sukni, w różach tylko, z aksamitką na szyi, spiętą brylantową klamrą... Niemcy osłupieli. Nic to, że była piękną, ale zdawała się majestatem postaci tronu godną... Siadła grać, cisza jak mak siał... Ja się na tém nie znam co grali, ano piękne było, i grzmot oklasków powstał taki, jakby się sala
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.