Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.

to, dając rękojmię ustatkowania się Zygmunta, było szambelanowi pożądane. Obawiał się on panny Adeli.
Złe języki powiadały, że mimo przyrzeczenia danego żonie, Zygmunt wyrywał się do Warszawy i tam potajemnie spędzał wieczory u dawnéj przyjaciółki; lecz też inne gorsze jeszcze twierdziły, iż w czasie niebytności Zygmunta w domu, młody lekarz z sąsiedniego miasteczka zbyt często hrabinę Klarę odwiedzał, i że ona nigdy tak nie chorowała uparcie jak w czasie nieobecności męża. Marne plotki! ktoby tam temu wierzył! W lat parę zestarzały już szambelan miał przyjemność doczekać się wnuka, i na rzecz jego, nie mogąc odebrać ich, przekazał owe dziesięć tysięcy, które mu tyle krwi napsuły. Imiona na chrzcie dano mu Zygmunta, Adama, Konstantyna, Ksawerego, Hippolita. Dynastya została ugruntowaną, i baron miał nadzieję, że następne pokolenie wejdzie już niechybnie w zaczarowane owo koło wybranych, w którem widzieć je pragnął.
W Zabrzeziu mało kto bywał, dom się zamknął, radczyni oddała się cała praktykom religijnym i nabożeństwu najgorliwszemu, surowo obchodząc posty i zakładając bractwa, a świadcząc klasztorom. Radca podupadł na zdrowiu i w świecie się mało ukazywał. Olimpia z mężem przyjeżdżała tu często z za granicy, kupiono im bowiem dobra w Czechach, sprzedawszy część od Zabrzezia. Nierychło potém ładny chłopaczek, którego sobie babka wyprosiła u rodziców, ożywił nieco smutną rezydencyę i radcę nawet rozweselił... Krzywili się tylko krewni na demokratyczne nazwisko państwa Bratanków, dopóki ojciec jako ostatniéj z rodziny nie wyrobił Olimpii urzędow-