Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/45

Ta strona została skorygowana.

stwo Burzymowie, o miedzę. Pan Burzym, człek bardzo poważny w sąsiedztwie, już niemłody, wdowiec, mający jednę córkę, z której guwernantką francuzką ożenił się, sam prawie niewiedząc jak do tego przyszło bywał często z żoną i Adolfinką w Babinie. Guwernantkę niegdyś a dziś panią Burzymowę wysoce ceniła pani Babińska, z powodu iż pochodziła ze szlacheckiej rodziny, i zwała się baronesse de la Tour. Burzyma sam Babiński w ramię całował, mówiono nawet pocichu, że ojciec Babińskiego zamłodu u rodziców Burzyma służył we dworze.
Państwo Burzymowie byli ludzie majętni, skoligaceni, że żyli na świetnej stopie, p. Babińska wielce im nadskakiwała. Pani Burzymowa, zobaczyła Lusię, polubiła ją i wzdychała aż z zazdrości, że takie dziecko się dostało do Babina, gdy jej dla pasierbicy za towarzyszkę byłoby niezmiernie pożądane. Uczyniono nawet próbę czyby się nie dała namówić ciocia na powierzenie sieroty, ale Babińska się wymówiła od tego stanowczo oświadczając iż uczynić nie może. Naówczas wielkiem naleganiem wymogła pani Burzymowa, umiejąca chodzić około cioci, żeby choć niekiedy Lusi dozwolono po kilka dni bawić u Burzymów. Trudno się było oprzeć. Zawarowawszy sobie ażeby nie pieszczono jej i nie psuto, posyłała Lusię Babińska na tydzień czasem do Adolfinki, z którą się najczulej poprzyjaźniły. Tygodnie różnemi sposobami rozciągały się na miesiące. Pani Burzymowa uczyła pasierbicę sama, a razem podjęła się z pewnym rodzajem namiętności wychowania sierotki. W ten sposób poczęła