Od niego to dowiedziano się i o tem, że pan Daniel Tremmer był wyznania ewangielickiego a nie katolik, jak reszta okolicznego obywatelstwa. To także nie mówiło za nim, koso nań spoglądano.
Po roku jednak wszyscy, nie wyjmując podkomorzego Trzeciaka, musieli nolens volens przyznać, że wcale nie był tak niezdarny i tak nieopatrzny, jak się zrazu zdawało. Orygowców już poznać nie było można. Budowle gospodarskie znacznym kosztem wznosiły się bardzo porządne, nawet z muru — o co w okolicy było trudno; grunta pomierzono i podzielono na nowo, włościanom dano zapomogi, pijaństwa się przez pilny dozór ujęło.
Tylko — przeciw powszechnemu obyczajowi, bo kto inny byłby naprzód swój dwór paradny postawił, pan Daniel natomiast dom mieszkalny stary jako tako przesypał, połatał, pokrył, obmazał, wyreperował, zmniejszył i został w bardzo skromnym na dalej.
— Z tego to tam nigdy sąsiedztwa, pociechy nie będzie, cicho mówił podkomorzy, to człek nie naszego autoramentu i temperamentu... a no — wola jego, niechaj sobie żyje, jak chce...
Utwierdzono się wkrótce i w tem przekonaniu, że musiał być, mimo bardzo skromnego życia, człowiek majętny. Pieniędzy wydawał bardzo wiele i gotówką wszystko płacił.
Pan Roch Zmulski śmiał się tylko, odpowiadając:
— Żebym tyle grosza miał, tobym klucz nabył nie taką nędzną wioszczynę, a to głupi człek — pakuje
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sprawa kryminalna T. 1.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.