Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sprawa kryminalna T. 1.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

ctum, factum, proszę mi tylko dać pełnomocnictwo, powtarzam, że wszystko na moją biorę odpowiedzialność.
— A no — to dziejże się wola Boża! krzyknął prezes rzucając karty. — Wołać tu ekonoma... Ale mój dobrodzieju, obrócił się do kapitana, żebyście mi koni nie pozarzynali, to wszystko młodzież!

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.