Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sprawa kryminalna T. 2.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

dencyą. Ludzie to, jak powiadano, mieli być dawniej majętni, a pan Ernest Pilawa Boromiński dziedziczył dwie piękne wsie rozdzielone Kordonem, z których jedna w Galicyi, druga z tej strony położoną była. — Z dwóch synów pana Ernesta, jeden się kształcił w Theresianum, a później kończył uniwersytet w Wiedniu, drugi wychowywał się w kraju. Zaraz po powrocie swym prezes potajemnie bardzo do krewnego wyprawił list obszerny, poufny, malujący mu położenie i otwarcie proponujący połączenie dwóch szczepów... żądał od niego przysłania syna, ale w ten sposób, ażeby przybycie jego miało pozór dobrowolnych odwiedzin. Zapraszał go razem z ojcem. Szczerze przytem obliczył prezes jakie to ożenienie przedstawiać mogło korzyści.
Odpowiedź nadeszła szybko: pan Ernest tłumaczył się i przepraszał, że na ten raz sam przybyć nie może, będąc chorym, lecz oznajmił, że syn starszy, Galicyanin, hrabia Boromiński Otton, będzie miał honor służyć w Murawcu i polecał go względom prezesa.
— Za otwartość kochanego kuzyna, nie godniebym się wypłacił, gdybym mu wzajemnością nie oddał, pisał pan Ernest. Otton ma lat około czterdziestu i w towarzystwach najpierwszych w Wiedniu, uważanym był za jednego z najmilszych i najzdolniejszych ludzi. Rozpoczął był karyerę dyplomatyczną, ale ta, jak inne, nie odpowiadała jego usposobieniom. Najlepszy w świecie człowiek, serce złote — lekki jednak trochę i potrzebujący się ustatkować — co właśnie szczęśliwe małżeństwo dokonaćby mogło. Ottona majątek nieco odłużony, ale pałacyk i park ma śliczny,