bierał królowi w oczy prawdę mówić, co mu nie wszyscy zgoła chwalili. Inni za się szukali wstawienia się i wdania za sobą panów senatorów Polskich, aby król dał się przebłagać i na oczy ich przypuścił, a gniew swój niesłuszny darował im. Z czem też szli do kanclerza Łaskiego i innych, a ci im przyrzekli. Jakoż napadali króla chcąc go przejednać, wystawując jako to wszystkiego przyczyną był kniaź Michał i jak on dla osobistej zemsty tylko, na senatorów Litewskich jątrzył.
Ofuknął się z początku Aleksander na tę mowę, zakrzyczawszy iż nigdy nieposłuszeństwa nie przebaczy a na oczy ich widzieć nie chce, lecz gdy Łaski roztropnie a dowodnie jął wszystko wywodzić, pohamował się w gniewie, bo był dobrego serca pan i już nie tak srodze zdał się zagniewany. A gdy tuż słowa królewskiego domagano się, chcąc im się wymówić, począł odkładać rozpatrzenie sprawy a przebaczenie na przybycie swoje do Litwy.
Działo się to na wejściu do izby, kędy panowie senatorowie byli zgromadzeni, a przed królem właśnie drzwi otwarli komornicy. Aliści cofnął się Aleksander ujrzawszy mimo zakazu, siedzącego w senacie na swojem miejscu, sędziwego Biskupa Tabora. A gdy król się wahał, jął go znowu umawiać kanclerz Łaski iż wszedł, z oczyma srogiemi na biskupa zwróconemi. Ale biskup tem się bynajmniej nie zmięszał, a odwagi nie stracił, bo gdy król ku niemu się zwrócił, powstał i pokłon uczyniwszy, chciał mówić. Posłał do niego król komorniki swe, aby z izby wyszedł.
— Miejsce tu jest moje, rzekł biskup i na marach mnie ztąd chyba wyniosą, zaczem ogromnym głosem do króla zawołał:
— Miłościwy królu, niewinnie gniew twój był na nas, za przyczyną i poduszczeniem złych ludzi, bośmy naprzeciw tobie, panu naszemu nie stali, ani się tobie przeciwiali, aleśmy bronili całości praw i przywilejów naszych, żebyśmy przy nich zostali. Ja zaś, jako litewskiego państwa, i twój jako wielkiego księdza,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/41
Ta strona została skorygowana.