a pana naszego pasterz, powinienem był i ciebie pana swego od tego odwodzić, abyś prawa nasze, listy swoje i przysięgę nam w całości zachował.
Tu Biskup podniósł głos jeszcze.
— A jeśliby chciał kto je łamać, zawołał, niech go Bóg ukarze!
Tylko co to wyrzekł, ujrzeliśmy jako twarz królewska srodze pobladła, jak się kłonić zaczął, pochylił i na ręce sług swoich upadł.
Niepodobna opisać jaki się tam stał rozruch w tej chwili, jaki przestrach, zwołano doktory, król nagle paraliżem był rażony. Senatorowie wysuwali się przerażeni z izby, inni biegli do króla, inni po lekarzy, inni gotowali się przenieść Aleksandra do jego komnat. Biskup Tabor nie zdziwiony, ani pomięszany, powolnym krokiem, poważnie, śród rozstępującego się przed nim tłumu, wyszedł także z izby.
Było nie mało takich, co go już świętym być mienili, a wszyscy srodze tym wypadkiem przerażeni zdawali się. Radzili niektórzy biskupowi, aby się co prędzej oddalił, unikając zemsty królewskiej, ale on odpowiadał:
— Co się ma stać, niech będzie, bez woli Bożej, włos z głowy nie upadnie.
Jakoż i nic mu się nie stało.
Król za się już dalej dla niemocy, nic poczynać nie mogąc, paraliżem ruszony a chory ruszył się z nami do Krakowa. Przyszło jednak od strachu pomiarkowanie, bo jakoś łaskawszy na Litwę, oddał im Król Achmeta onego, aby go pod strażą do Trok wiedli.
Następnego roku 1506, gdy jakoś król za lekarstwy lepiej się mieć poczyna, objęły go, jako kara boża różne strapienia. A naprzód iż zacna pani Elżbieta, matka królewska umarła, którąśmy chowali w Krakowie. Na Litwę zaś wielkiemi siłami jęli się walić Tatarowie, jako chmury albo szarańcza sprośna. Onego zaś Achmeta w początku trzymano było przystojnie na Litwie w Trokach, gdzie też i Murzowie jego po leżach rozdzieleni, a prawie swobodni byli, gdyż się
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/42
Ta strona została skorygowana.