Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

się żywcem spali, bo mu już wyziewy wnętrzności piekły. Kniaź Michał wszystko króla cieszył, iż to zdrowie miało przywrócić, ale blady był i drżący, jako zbój gdy go na szubienicę wiodą. Kanclerz też Łaski stał u drzwi milczący, a kiedy król znowu począł wołać, aby go precz nieśli, jął przekładać, aby na pierwszy raz próby tej dość było. I coś poszepnął był kniaź Michajło Balińskiemu, który króla odnieść i w cieple ukryć a małmazją poić rozkazał. A potem tegoż dnia na oczy swe widziałem, jako gdy Aleksander usnął nieco lepiej zrazu się czując, chodził kniaź poszeptując tajemnie z lekarzem i snuli się tak po zamkowym moście, potem znów po drugiem podwórcu, czas długi żywo rozmawiając. Królowa też Helena od łoża małżonka swego nie odstępowała, a łzami się zalewała, widząc go tak bardzo chorym. I baczę, nie tyle może po małżonku miłym, którego mało znała, płakała, jak raczej nad sobą, bo doświadczyła nienawiści ku sobie panów litewskich i ciężki los, który ją czekał wdową, przewidywała łatwie.
Na drugi dzień taż sama łaźnia ale mocniejsza jeszcze, a winem co najwytrawniejszem pojono go, od czego z sił zaraz opadł i mieć się gorzej a gorzej widocznie począł. Na trzeci dzień jeszcze toż samo, aż ci omdlonego króla wyniesiono. Widząc go zdala (bo do osoby nie przypuszczano z woli kniazia) a słysząc owszem lekarz królewski srodze się trapił i pobiegł do kanclerza zalecając, aby, chcąli mieć króla przy życiu, onego matacza a zdrajcę precz odpędzili. Poszedł z refleksją kanclerz do kniazia, przedstawując, że na zgubę to oczywistą Baliński czyni, aby mu dalej leczyć nie dopuszczono, ale kniaź jak był dumny i gwałtowny, tak się wielce rozjadł na pana kanclerza.
— Ja tu go przywiodłem — zawołał — ja za niego i za zdrowie pańskie gardłem odpowiadam.
— Baczysz-że sam WM., że król codzień to gorzej od tych leków.
— Nie nam o tem sądzić przez co do zdrowia, le-