Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

karz ten doprowadzi K. J. Mość, a ja wiem, że bieglejszy jest od waszych wszystkich i sławę ma wielką.
Jeszcze się tam spierali z godzinę, ale kanclerz czekając co dalej będzie, ustąpił. Aż tu nazajutrz nowa łaźnia, a gorsze jeszcze omdlenia i całkowite opadnienie z sił tak widoczne, żeby je był ostatni głupiec poznał, iż do zdrowia prowadzić nie mogło. Biegł tedy znowu lekarz królewski do kanclerza, prosząc i zaklinając, aby króla od pewnej zguby ratowano. A tu już kanclerz sam oczyma swemi ujrzawszy jak było, nie pytając więcej kniazia, tamże do łaźni swoich Polaków dworzan królewskich wprowadziwszy, Balińskiego wziąć i związać rozkazał, a króla na łoże odnieść i lekarzowi zwyczajnemu polecił.
Kiedy go imać miano, zaląkł się Baliński i pobladł, a bełkotać niezrozumiale zaczął.
— Bierzcież WM. nie mnie jednego.
Na te słowa wpadł rozjuszony kniaź Michajło i Baliński umilkł, a on ujrzawszy go powrozy związanego, zawołał poskakując do kanclerza:
— Co to jest?
— Wiążę zdrajcę — odpowiedział mu kanclerz — ponieważ widno jak na dłoni, że z czyjejś namowy, króla zabić chciał swemi lekarstwy z umysłu to czyniąc; dójdziemy z niego na pytkach kto mu to doradził.
Gliński pobladł i posiniał cały.
— Brońcie mnie kniaziu! — wołał do niego Baliński.
— WM. — ozwał się Gliński do kanclerza, nie macie dowodów, słuchacie tylko nieprzyjacielskich poszeptów; którzy i mnie wplątać w to chcą.
— Nie wiem, to pewno — rzekł spokojnie kanclerz — że wy kniaziu ręczyliście przedemną głową za tego zdrajcę i żeście go sami tu sprowadzili.
To mówiąc Łaski rozkazał go wieść do turmy, a Gliński wyjęknąwszy słów kilka, pobiegł do króla i królowej.
Król leżał bardzo osłabiony, kniaź padł na kolana