mu drogę królowa wdowa cała w czerni i we łzach i padłszy do nóg, prosiła aby jej był łaskaw, co przyrzekł.
Wznowiły się też tego wieczora rady o pogrzebie królewskim, gdzie się miał odbyć, a Zygmunt usłuchawszy w tem Biskupa, postanowił aby, acz nad wolą braterską, za żywota jego okazaną, pogrzebiono go u św. Stanisława na Zamku, gdzie leżeli Witult, Zygmunt, syn jego Michajło, Świdrygieł i inni książęta. Jęto się też przygotowań pogrzebowych, po których Panowie Senatorowie postanowili nie mieszkając Zygmunta starodawnym zwyczajem podnieść na Wielkie księstwo, jak wprzód Aleksandra i innych.
Ale chociaż Aleksander umarł jakoś w miesiącu Sierpniu, to nim przybył Zygmunt, nim się rozgospodarzył w Wilnie, a potrzebne przygotowania do pogrzebu poczynione zostały, pociągnęło się do października. Dopieroż w październiku jakoś, a była jesień piękna jeszcze, odbył się Aleksandrowy pogrzeb dosyć spaniale; szło naprzód mar czyli wozów czarnym kirem okrytych trzydzieści jeden, każdy czterma końmi w kapach czarnych też, ciągniony, na jednym z nich wieziono bogatą trumnę, w której były zwłoki królewskie. Wiedziono zatem koni luźnych, adamaszkiem, aksamity i innemi materjami drogiemi całe okrytych trzydzieści i dwa, a każdego prowadził chędogo odziany masztalerz. Niesiono osiem chorągwi z herby różnemi, czterech rycerzy szli z berłem, mieczem, jabłkiem i koroną. Był też cały dwór nieboszczyka króla w żałobę przybrany, gdzie i ja się znajdowałem. Rzekł mi pod ten czas ktoś:
— Stańczyk tyle czuje żałobę, co konie pod czarnemi kapami.
Odpowiedziałem mu:
— Daj Boże, abym wszystkiego głupstwa ludzkiego tyle tylko czuł i widział, co te konie.
One wszystkie pogrzebowe ubiory i przybory, darował potem Zygmunt do kościoła św. Stanisława, ba i koni wiele, z tych które mary ciągnęły. Były tam
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/60
Ta strona została skorygowana.