Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

gotów był za nią przysięgać potem, kiedy by kto zaprzeczył. Z czego, żem mu wiele nakłamał, polubił mnie bardzo, bo drudzy dworzanie, ze strachu niewiele gęby otwierali i cedzili po słówku, prosił abym do niego codzień przychodził i wielką przyjaźń obiecował. Ja też nie od tego, z początku powiem prawdę, aby się nadrwić z niego, potem już za się z innej przyczyny. A to z takiej: pan Boim miął córkę wcale cudną dziewkę i nie po białogłowsku rozumną. Nie wiem ci czemu dali jej się mieszczańczuki zasiedzieć, bo jakem ją poznał, to miała myślę lat już pod trzydzieści i była w porze stan obierać.
Z początku gdym ją obaczył, calem się ani zdumiał, ani poruszył widokiem jej, jak to młodym bywa, choć mi dopiero dwadzieścia lat było (alem starzej wyglądał). Gładka była z twarzy, postawy poważnej, wzrostu niemałego, oczu czarnych, włosa czarnego, płci tylko smagłej, ale to jej nie wadziło; nie stroiła się też bardzo, a chodziła skromnie nie świecąc błyskotki i trzęsidłami choć ich miała za katy, bo była jedynaczka, a ojciec nie żałował. Z początku tedy jakom rzekł, nie rozmiłowałem się obcesowo, ale przyszła ona miłość powoli z rozmowy z nią coraz to częstszej, w której wielki rozum okazowała. I niewiem jak się to stało że mi też, co dzień to gładszą się wydawała. Pan Boim wypytawszy mnie ze wszech stron o nowiny z królewskiego dworu (a sypałem mu ich pełną garścią, bom ich nie kupował i nie żałował) to często, jak mu co wypadło pilnego zostawiał mnie z córką, sam na sam. A tu już inne rozmowy i coraz czulsze były i baczyłem, że mną nie gardziła. Owszem widocznie skłaniała się ku mnie i była mi powolną. Poznała się ona zaraz, żem tu nie z nowiny, ale po nowiny przychodził do nich, ojciec też myślę zmiarkować musiał, ale com się do panny przysiadał, nie okazowali mi, aby temu przeciwni być mieli. Ja też rozmiłowałem się jako kot, a coraz to mi Kasia była milsza i zdawała się piękniejsza. Jużem nic nie robił, tylkom w jej czarne oczy patrzał, a umiała je takie słodkie