Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stach z Konar (1879) t. IV.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

było.. Cóżem ja miał robić? wojować z mojemi staremi rękami!..
— Idźże teraz z niemi gdzie chcesz — rzekł Stach — a mnie spokój zostaw..
— A! słóweczko tylko — rzekł Juchim. — Wy wiele możecie u Biskupa, a Biskup może wszystko u księcia.. Niech mnie mennicy nie odbierają! A kto im lepiéj zapłaci, i lepsze pieniądze z czystego srebra bić będzie??
Stach nie odpowiedział nawet, odwrócił się tylko; żyd stał uparcie.
— Za co wy macie nastawać i gubić starego Juchima!
— Ani gubić ani zbawiać cię nie myślę — rzekł Stach porywczo — ani dla siebie ani dla drugich nic nie chcę, o nic nie proszę.. Idź z tém do innych.
— Wyście powiedzieli że Juchim zdrajca — ciągnął żyd nie zważając — to jest złe słowo, straszne słowo. Kogo on zdradził? samego siebie chyba, kiedy do tego nieszczęśliwego kraju noga jego stąpiła!
Nie otrzymując odpowiedzi, żyd mruczał, kręcił się, nie odchodził, wreście zagadując o tém i owém, natrącił o Mierzwie — i cicho spytał co się z nim stało.
— Jeżeli go nie powiesili — rzekł Stach — to spodziewam się że to wkrótce nastąpi.
— A! niech go sobie wieszają! co mnie do