chce zostawić. Dodała że wieś do Pokrzywnicy zapisze do klasztoru, kilka kop groszy do kościoła św. Floryana, przy którym ks. Wit zostawał. Wszystko to spisać prosiła.
Ostatnią tę wolę opowiedziała spokojnie, przytomnie, stanowczo, prosząc aby ks. Wit poczestnych do listu znalazł świadków i spisał go tak, by pod klątwą, nikt nie śmiał naruszyć.
Ks. Wit sądząc że pocieszać był winien, odezwał się że przecie żyć może.
— A choćbym i pożyła, mój ojcze, możecie spisać, toć nie grzech, woli nie zmienię.
Wręczyła mu jeszcze ofiarę dla niego i kościoła i rzecz była skończona. Wielkich naówczas formalności nie wymagano, a gdy duchowny spisał i świadków postawił, pieczęć przyłożono — starczyło tego.
Ks. Wita odesłano do miasta, Stach pozostał, nie miała już siły do rozmowy, słabym głosem prosiła go tylko by się dowiadywał do niéj póki żyła.
Stało się wszystko po jéj woli.
Po tym dniu nie zasłabła gorzéj, owszem uspokoiła się i położywszy leżała pół senna jak wprzódy polewki trochą żyjąc lub chleba pruszyną.
Gdy Stach do niéj przybywał, zwracała się do niego zawsze jedném pytaniem.
— Niema pana?
O panu przychodziły wieści. Stach rozpowia-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stach z Konar (1879) t. IV.djvu/191
Ta strona została uwierzytelniona.