by ten Mieszek Kraków opanował, co ma Jagna czynić?
Książę śmiejąc się ramionami niecierpliwie ruszył.
— No, mów — co czynić ma?
— Nie może to być.
— Nie może! Bajki prawmy! — mówiła Jagna — dzieciom na sen, starym na zabawę — juści się bajdy plotą. Co mam czynić gdyby Mieszek Kraków wziął?
— Uparta gołąbka moja!
— O! we wszystkiem, biały orle mój! w miłości, w nienawiści i w żalu i w smutku! O uparta! Co robić gdyby Kraków wziął? — powtórzyła po raz trzeci.
— Ani go weźmie, ani się oń kusi!
— Bajkę prawmy!
— Cóżbyś ty zrobiła?
— Co? Siadłabym na konika i może do Sciborzyc, do Gaju, albo gdzie w las uciekła. Zwołałabym ludzi, strąbiła ziemiany — hej? kto wie? Kraków odebrała!
Kaźmierz śmiać się począł.
— Tak i czyń, a no bajki dosyć — rzekł smutniéj. — Mikołaj Wojewoda wie że murowanki ma strzedz jako oka w głowie, ale kto w niéj nie wie.
— Wszyscy wiedzą! wie i on! — rzekła spokojnie. — Albo ja się wstydzę? Jam ci twoja
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stach z Konar (1879) t. IV.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.