tedy Niemczysko u nich w domu, a co sobie kazał wygódek czynić i jak tam żył, to się naopowiadać nie mogli. Że leki były na koszt chorego, Bóg wie co z za morza do jakichś kąpieli sprowadzał: zioła, zwierzęta, sole jakieś, i ingredjencje na wagę złota kupujące się, po które sam jeździł do Lipska i do Warszawy. Powiadano, że tam summy neapolitańskie wyssał ze starego na tę kuracją, coraz mu obiecując, że z niego żaby wyprowadzi, bo w wannach go jakichś moczył, karmił olejkami, a co dziw, że mimo tej łacińskiej kuchni i takiego utrapienia, czy to że imaginacja działać przestała, czy że istotnie pomogło to wojskiemu, ale Obuch znacznie lepiej się mieć począł. Zrazu o lasce przez izbę, potem na ganek i podwórze wychodzić próbował, nareszcie prawie władzę w nogach odzyskał. Nie tanio mu jednak przyszło to zdrowie, bo gdy już lepiej się mieć począł, skubał a skubał Niemiec, i zadłużyli tak tę cząsteczkę, że do mnie poczciwy Przeciszewski przyleciał, dowiedziawszy się, iż wszystko poszło na apteki i zioła, a moja królowa znowu prawie została bez kawałka chleba. Bał się, żeby mnie to skądinąd nie doszło, i żebym jakiego głupstwa me zrobił; ale jego perswazje nic nie pomogły i wnet postanowiłem dzierżawę odstąpić, grosz
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu/151
Ta strona została skorygowana.