Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu/183

Ta strona została skorygowana.

wiedząc co robić, bo mi wesele szumiało w głowie i Bóg wie co za myśli obudzało to pismo z tamtych stron przywiezione, powietrzem ich przesiąkłe. List był długi, w końcu patrzę: post scriptum i jedno i drugie a naostatku:
„W Siemiatyczach 15. praesentis odbył się pogrzeb JW. wojskiego Obucha, którego Niemiec piwem na piwo cieplejsze do Abrahama wyprawił. Wdowa została w ostatniej nędzy i nie wiem co z nią będzie; szkoda kobiety, której wszyscy dank cnoty i zacności przyznają.“
W oczach mi się zaćmiło, zielono i czerwono zrobiło, i jakem stał, tak wielkim głosem krzyknąwszy, padłem na wznak bez duszy.
Była to największa próba w mojem życiu, i jakem ją przetrwał ten tylko wie, co mi siły dal, bym ze zgryzoty nie umarł w miejscu. Ale mi się na razie tak w głowie przewróciło, żem ocuciwszy się z omdlenia i list zanadrę schowawszy, ledwie miał czas żonie słowo rzec, aby była spokojną, gdyż mnie wielkie powołują obowiązki, i do stajni dopadłszy koniam osiodłał nie wiem jak, a wskoczywszy nań nie obejrzałem się, aż mi szkapa ustała zupełnie.
Dopiero i ja zlazłszy z niej, jak połamany padłem i spałem jednym tchem dwadzieścia