a serce ją powstrzymywało. Nie wiem jak pociągnąłem za sznurek i wkrótce: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus“ siostry furtjanki dało się słyszeć za kołem.
— Pragnąłbym widzieć się z p. wojską Obuchową — rzekłem cicho i niewyraźnie, tak, że drugi raz musiałem nazwisko powtórzyć, bo mnie nie zrozumiano.
Złej wróżby długie jakieś milczenie nastąpiło po mojem pytaniu: czekałem głosu, jak zbawienia... a cisza głucha dziwnym mi tylko, grobowym głosem, dawała niemą odpowiedź.
Powtórzyłem raz jeszcze pytanie.
— Kto Wpan jesteś? — zapytała siostra furtjanka.
— Przyjaciel stary pani wojskiej.
— Módl się za jej duszę — rzekła pocichu. Pani wojska dwa temu miesiące skończyła w zakonie naszym, oblókłszy suknię pod imieniem siostry Serafiny.
— Umarła! — zawołałem.
— Bóg jej duszę powołał na łono swoje.
∗ ∗
∗ |