Ówczesne szlacheckie życie inaczej też wyglądało niż to, na które się dziś zanosi: bliżej biliśmy chłopka i prostoty patrjarchalnej, niewiele człek potrzebował, na małem przestawał, a do głowy nikomu nie przyszło gwałtownie się fortuny dobijać. Utrzymać co Bóg dał po rodzicach, zaszczędzić na czarną godzinę umieliśmy, ale z nas nikt nie pragnął nazbyt wiele, ba i użycia tego nie byłby zrozumiał. Każdy kochał swoją wiosczynę i nie zamieniłby jej dla zbogacenia się. Dziś to zupełnie inaczej i nie wiem czy lepiej. Obojętni jesteśmy na pamiątki i nie przywiązujemy się do miejsca; skończy się na tem, że i dla kraju będziemy zimni: jedno za drugiem idzie. Kto zaczyna od tego, że mogiły ojców dla marnego grosza frymarczy, ten dalej i całe wielkie cmentarzysko wieków, w którem się urodził, sprzedać będzie gotów.
O ile sobie przypominam ówczesne życie na wsi, inny ono miało charakter i znaczenie. Przybyszów między nami i przybłędów tak jak nie było, wszyscy swoi, spójnia między nami wielka, miłość wielka i związek jakiego dziś już nie widać.
W kradł się zbytek i próżność, poczęliśmy iść na wyprzodki stare musiało się odmienić. Już dziś więcej się chce błyszczeć, niż spełniać co do kogo należy; zdaje się to nic
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu/23
Ta strona została skorygowana.