Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

Wkradła się tam przez podróże i obcowanie z dworem, przez nieoględne małżeństwa pańskość nie nasza i nie republikańskiego ducha. Podania stare, na których stał kraj i domy, zapomniane zostały; a rwano się do naśladowania obczyzny, której nie rozumiano. Stad i to nawet, co gdzieindziej w związku z całością i z niej wyrosłe, dobrem być mogło, u nas stało się zgubnem, przesadzone na inną ziemię i nietrafnie przyczepione do naszych obyczajów. Dwór Sapiehów w Kodniu nie był już na starym zamku rycerskim, w którego podwórcu stała kaplica uświęcająca gród wodza: wyniósł się po za miasteczko do ogrodu, który zakładano wielkim sumptem i drewnianego dworu o kilkudziesiąt salach i pokojach.
We wszystkiem, co człek czyni, jest jakieś znaczenie: było i w tem na pozór obojętnem porzuceniu starego zamku a budowaniu się nowem i do innych potrzeb zastosowanem. Czasy rycerstwa minęły i ten, co stał na straży pilnej, przenosił się w szerszą dolinę, odetchnąć świeżem powietrzem wśród dzikiej promenady, zabawić w wielkich salach.
Zastałem dosyć nieładu w Kodniu; książęta podróżowali naówczas i w domu ich nie było, jak zwyczajnie. Niemiec i Polak gospodarowali za wojewodzica, jeden w dobrach, drugi we