Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

słowionej. Chociaż cała była niewypowiedzianej piękności, twarz, którą objąłem jednem wejrzeniem, przechodziła zda się wszystko, co wyśnić może człowiek. Takiej regularności rysów, doskonałości wszystkich linij, takiej całości przedziwnej nie widuje się na świecie, gdzie tysiące okoliczności ludzką postać wykrzywiają i kaleczą. Zdarzyło się pewnie każdemu nieraz ujrzeć piękność na pierwszy rzut oka doskonalą, cóż, rozpatrzywszy się, gdy przemówiła, ruszyła się, odetchnęła, dostrzegłeś skazy pierworodnej. Tu ja jej nigdy się nie dopatrzyłem... Byłato regularna, jak ją zowią, grecka piękność, z wyrazem pokoju i siły na twarzy wcale nieziemskim; oko czarne słodyczy pełne, usta malutkie i uśmiechnione zawsze łagodnie, czoło wypogodzone jak niebo dnia wiosennego... Ale tego pióro żadne nie określi, gdyby najmozolniej się siliło; fraszka szczegóły przy całości tak niewypowiedzianie cudnej, że przed nią klękać było potrzeba. Wszystkie twarze gasły przy tej i wydawały mi się grube i pospolite, zbrukane, pokrzywione, ułomne... Sama księżna wspaniała jeszcze, i resztki dawnej a nie pospolitej piękności na licu nosząca, dziwnie zwiędłą i zmęczoną przy niej mi się ukazała; inne dzieweczki choć miały świeżość i młodość, jak proste chłopki przy królowej wy-