Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Staropolska miłość.djvu/62

Ta strona została skorygowana.

i nie pilnując zbytnie na swoim dworze pobożności, nie wyśmiewała też tych, którzy ją ze starych obyczajów zachowali.
Jakkolwiek to jej postępowanie było umiarkowane i rozsądne, wszelako dawało się to jej uczynić mimo jej woli, że w sercu nie miała wiary głębokiej, dwór nie był pobożny, panny nawet podżartowywały czasem ze świętości, a mężczyźni postępowali sobie jak im było dogodniej, nie zmuszając się do niczego, uwalniając od wielu rzeczy.
Jak najmniej zresztą mówiono o przedmiotach religijnych i zaczepiać się unikano. W kościele choć JO. kolatorkę szanował ksiądz infułat i księża wikarjusze, ale że się to nic ukryć nie może, a pobożność jej nie dochodziła dawnej Sapiehów gorliwości, gromili z kazalnicy oziębłość powszechną, nastając na to, co znaczy przykład z góry. Słuchano ich uważnie, śmiano się w kątku i swoje robiono, choć śmiało prawdę mówili nie ustępując. Można powiedzieć, że jedna panna Barbara najpobożniejszą była z dworu całego, a gdy czasem trochę cierpko wstrzymywała ją księżna od regularnych przechadzek do kościoła i wysiadywania tam długich godzin lub dobijania się po błocie do kolegjaty, choć nic nie odpowiadała, starała się jednak przy swojem pozostać. Że zaś kobiety nie tak