Ciekawy to kraj Polesie nasze: zapadły, pusty, dziki może, smutny i głuchy, ale tak ma swoją odrębną fizjognomję, tak uderza właściwym sobie charakterem, że niepodobna, bliżej poznawszy ten kątek, nie znaleźć w nim nawet pewnego uroku i wdzięku. Kątek ten może nam dać dziś jeszcze wyobrażenie, czem przed secinami lat była cała niemal Litwa i część znaczna Rusi. Geografowie nasi nie zgadzają się na granice Polesia; bo też w istocie nie wiadomo, gdzie się ono zaczyna i gdzie kończy: nieznacznie rozrzedzają się lasy, twardnieje ziemia pod stopami wędrowca, powolnie nikną sosny, ukazują się dęby, wzgórza zielone podnoszą, i nie wiesz jak i kiedy stanąłeś na Wołyniu. Miejscami znowu rzeka płynąca rozrytym od wieków jarem, dzieli nagle i raptownie krainę lasów od ziemi złocistych łanów. Ale częściej wjeżdżasz powolnie w tę głębinę lasów, błot, piasków, w ciemne wieńce borów szumiących i zdrzemanych moczarów, w tę ciszę głuchą, uroczystą,