Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stary sługa tom I.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

cechowywało się w bryczce i zaprzęgu. Wiadomo wszystkim, że to, dziś do historji, niestety! należące społeczeństwo bałagulskie szczególnie zaprzątało się końmi, zaprzęgiem i wszystkiem co ze stajnią i psiarnią miało związek. W pozostałych po rozbiciu stowarzyszenia szczętach, żyła jeszcze troskliwość o zachowanie prawideł furmańskich; nie dziw, samo nazwanie bałagułów (jest to nazwisko furmanów po żydowsku) — usprawiedliwiało ją.
Cztery konie pana Kalanki, sławne na całą okolicę ze swych nadzwyczajnych przymiotów, były furmanką co się nazywa bałagulską. Były to szkapy niezbyt rosłe, nie bardzo wzrostem nawet dobrane, w jak najprostszych szlejach, ale dzielne i silne bieguny. Dwa dyszlowe, szpak żelazny i deresz (ostatni jedno ucho miał trochę nadcięte), warte były od siebie rzucając po jakie czterysta kilkadziesiąt złotych, choć osobiście ich nie poznawszy, na pierwszy rzut oka nie dałbyś tyle za oba razem. Podsobny gniady nieco kulał tylną nogą, ale ciągnął tęgo, a czwarty kasztan mniejszy od wszystkich, z łbem spuszczonym, ogon miał przywiązany do postronka, bo nim nieprzyzwoicie wywijać był zwykł; pomimo tej małej wady, w pracy był nieoceniony.
Kozacy dobrali się do koni: woźnica, z przeogromnemi konopiatemi wąsiskami, blady i widocznie nie obojętny do kieliszka, miał minę zuchwałą i nosił na policzkach różne hieroglificzne dowody, że zuchwalstwa swojego nie hamował. Jedno oko zmrużał zwykle od niechcenia; w zębach na krótkim cybuszku wisiała fajka wygasła, od której gdy ją wyjął, dołek wygnieciony nałogiem zostawał mu zawsze. Imię miał Zabijaka, i w istocie stosowniejszego trudno dobrać było, bo jeden