żeby się z uczynku pochwalić, wszystkie swe czynności przypisywał jej samej i najtroskliwiej się ich zapierał. Co tylko uczynił, było z rozkazu pani, co wyszperał, to ona się domyśliła lub doszła, co dokonał, to drogą przez nią wskazaną.
Obok niego, we dworze żywej duszy życzliwej nie miała sędzina, prócz starej panny Kunegundy, dalekiej krewnej Żackiego, dziś klucznicy w Zaborzu. Razem ze Stanisławem powszechna ścigała ją nienawiść; równie jak Stanisław umiała ją znieść umysłem spokojnym. Panna Kunegunda, niegdyś miła i piękna panienka, ubogich rodziców, którzy ekonomowali całe życie, córka, miała w swoim czasie bogatego pretendenta, który ją później, rozmyśliwszy się i dając rodzicom odwieść od ożenienia... opuścił. Od tej pamiętnej epoki nie myślała już o zamążpójściu, a że ją przykro dotknął zawód doznany, dostała była na czas lekkiego pomięszania, które później zmieniło się w poważny i cichy smutek. Wzięta przez Żackiego do Zaborza, w początku była bez zajęcia, potem zabrała do siebie klucze, i w milczeniu pracować poczęła, usiłując się za kawałek chleba i przytułek wywdzięczyć. Ludzie jej nie lubili, ale ona najmniej na to uważała; najczęściej na miotane obelgi i wyrzuty złośliwe nie raczyła nawet odpowiadać.
Traf nieszczęśliwy sprowadził do Zaborza przed parą laty Boikowskiego, który piękne miał świadectwa i rekomendacje, na jakich u nas nie zbywa najgorszym, bo nikt nie waha się stręczyć drugim, czego sam radby się jak najrychlej pozbyć. Jest to może źle zrozumiane pobłażanie. Ostatnią służbą Boikowskiego była ekonomia w Zielonce, wiosce pana Alfreda Kalanki. Tam on się ożenił z niejaką panną Teresą Szwarc, która w wielkiem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stary sługa tom I.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.